Krakowska Dama – Zofia Jachimecka
Zofia Jachimecka, żona profesora Zdzisława Jana Jachimeckiego ewokowała artystyczną aurę Krakowa. Zasłynęła jako tłumaczka dzieł literatury francuskiej, włoskiej. Tłumaczyła utwory m.in. Carla Goldoniego, Luigiego Pirandella. Krystyna Zbijewska pisała: „jej widok, jej zachowanie, jej dowcip i niespodziewane nieraz reakcje stwarzały niepowtarzalny klimat, nastrój, atmosferę, w której rozkwitała sztuka…”. Zofia miała czas zarówno na pracę literacką, jak i udział w artystycznych wydarzeniach. Do mieszkania Jachimeckiej przy ulicy Grodzkiej przychodziła elita artystyczna Krakowa: Kazimierz Sichulski, Michał Choromański, Wacław Berent. Profesorowa przyjmowała gości na czwartkowych przyjęciach. Najbliższym przyjacielem muzy podwawelskiego miasta stał się Wacław Berent, to za jego namową przetłumaczyła Włochy mistyczne Gebhardta. Przyjaźniła się też z zapomnianym poetą Młodej Polski Edwardem Leszczyńskim, mężem Lizy Pareńskiej, ulubionej modelki Wyspiańskiego. W mieszkaniu Jachimeckiej bywali również przedstawiciele krakowskiej sceny teatralnej: Karol Frycz, Teofil Trzciński, Leon Schiller, Jerzy Leszczyński. Nieraz pojawiała się u tłumaczki Irena Solska, która poszukiwała sztuk z dobrymi kobiecymi rolami. Niektórzy twierdzili, że Zofia jest do niej podobna. Warto w tym miejscu zaznaczyć, iż państwo Jachimeccy uwielbiali chodzić do teatru. Magdalena Samozwaniec wspominała: „Ona była smukłą i wiotką blondynką, wyjęta jak gdyby żywcem z secesyjnych ornamentów – on szalenie przystojnym, dystyngowanym panem, który wyglądał, jak gdyby się był urodził we fraku lub smokingu … Z pierwszych rzędów foteli przeszli z czasem do parterowej lożyi”.

Jachimecka uosabiała „secesyjną kobiecość”, dlatego przyciągała uwagę artystów. Reprezentowała typ kobiety kruchej, delikatnej. Jej smukłą figurę spowijały muśliny, tiule, powiewające szale. Duże wrażenie robiła okolona drobniutkimi loczkami okrągła twarzyczka Zofii. Twarz Jachimeckiej posłużyła więc Xaweremu Dunikowskiemu za model do jednej z rzeźb cyklu „głów wawelskich”, zdobiących kasetony Sali Poselskiej. Natomiast Teodor Axentowicz doskonale wiedział, że portret Zofii może dobrze sprzedać. Na swym płótnie starał się zatem jak najpełniej oddać niepowtarzalne piękno secesyjnej sylwetki modelki. Także Witkacy stał się autorem konterfektu Jachimeckiej, choć ona nie była z niego zadowolona i nazywała go „obrazem z zębami”. Wspominała, jak podczas jednego z pobytów w Zakopanem Witkiewicz poprosił ją o pozowanie. Nie wiedziała, że bolały go zęby. Zapytany, dlaczego tak ją przedstawił, odpowiedział: „Gdy panią malowałem miałem zapalenie okostnej. Bardzo bolały mnie zęby i tylko o nich mogłem myśleć. Musiałem to jakoś przekazać…” Okazały zaś portret Zofii w błękitnej sukni i czarnej futrzanej pelerynce namalował Wojciech Kossak. Z kolei Józef Czajkowski ukazał profesorową siedzącą w powiewnej sukni z dużym dekoltem. Swój obraz wręczył modelce w prezencie imieninowym. Natomiast Józef Mehoffer w 1929r. przedstawił na obrazie małżeństwo Jachimeckich. Zofia inspirowała też innych malarzy: Leona Chwistka, Józefa Pankiewicza, Antoniego Waśkowskiego. Profesorowa poruszyła również wyobraźnię Konstantego Laszczki, który stworzył jej rzeźbiarski portret. Jachimecka doczekała się także karykatury, autorstwa Andrzeja Stopki. Artysta utrwalił „cieniutką, zabawną, ładną żonę profesora”. Zofia nie znosiła tej podobizny. Nie zgodziła się na prasową reprodukcję tego rysunku. Karykatura Jachimeckiej, co prawda nie pojawiła się w prasie, ale powiększona do wysokości kilku pięter zdobiła fronton zabytkowej kamienicy. Autor umieścił jeszcze na tym gigantycznym rysunku podpis „Cracovia”, oddając w ten sposób hołd modelce.