mucha

Prerafaelicka piękność – Elizabeth Siddal



image 01Pewnego dnia Dante Gabriel Rossetti wpadając do pracowni prerafaelitów, miał powiedzieć:Koledzy, nie możecie sobie wyobrazić, jak zdumiewająco piękne znalazłem stworzenie! Na Jowisza! Jest jak królowa, cudownie wysoka, o ślicznej figurze, majestatycznej szyi, najdelikatniejszej twarzy, subtelnie rzeźbionych rysach […] Ma szare oczy i włosy lśniące jak miedź…”. Przywołane słowa najpełniej oddają fascynację Rossettiego urodą Elizabeth Siddal. Wkrótce potem Dante Gabriel Rossetti opuścił dom rodziców i zamieszkał z ukochaną najpierw w domku w West Hill, a od listopada 1852r. w Chatham Place, w budynku położonym naprzeciw mostu Blackfrias. Lizzy została jego muzą, Beatrycze, albowiem uosabiała kobiece piękno z wczesnorenesansowej poezji włoskiej. Nie więc dziwnego, że długie godziny Elizabeth spędzała na pozowaniu, a wykonywanie jej portretów stało się prawdziwą manią Rossettiego. Oto piewca kobiecej urody w nieskończoność rysował ją siedzącą, półleżącą, stojącą. Prerafaelita wykonał dziesiątki szkiców, odnotowujących subtelne przemiany nastroju swej muzy. Również Elizabeth Siddal zaczęła rysować i przez dziesięć lat stworzyła około 100 rysunków i obrazów. Była właściwie samoukiem, nie licząc lekcji, jakich udzielał jej Rossetti. Artysta dokładał wszelkich starań, żeby rozwijała się malarsko. W jednym  z listów do Williama Allinghama pisał: „Za każdym razem, gdy widzę ją przy pracy, utwierdzam się w przekonaniu, że jest obdarzona prawdziwym geniuszem – to nie udawanie – Rossettiego. Jej własną zaś inwencją miało być sięgnięcie po poezję współczesną, zwłaszcza Alfreda Tennysona, którego ilustrowała najchętniej. W w pomysłowości i wyborze barw”. Także John Ruskin dostrzegł w Siddal utalentowaną kobietę, ofiarował jej bowiem 150 f. st. rocznej renty, aby mogła oddać się malarstwu. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, iż Elizabeth w 1857 r. wraz z innymi prerafaelitami zaprezentowała prace na wystawie w Russell Place, a w następnym roku w Nowym Jorku.Próbowała też studiować w szkole artystycznej w Sheffield. Swojej sztuki jednak nie zdołała usamodzielnić, ponieważ jej rysunki i obrazy, jak twierdzi Maria Poprzęcka, są jedynie cieniem prac Rossettiego. W 1860 r. po dziesięciu latach burzliwego związku pełnego rozstań i powrotów prerafaelita poślubił Elizabeth. Już wtedy była ciężko chora na gruźlicę i uzależniona od laudanum – nalewki alkoholowej na bazie opium, łatwo dostępnej w czasach wiktoriańskich i używanej do tłumienia bólu lub rozpaczy. Początkowe szczęście młodych małżonków trwało krótko, ponieważ Siddal urodziła martwe dziecko, a w 1862 r. zmarła z powodu przedawkowania laudanum. Co znamienne, przeczucie zbliżającej się śmierci znajduje odzwierciedlenie w jej twórczości poetyckiej. Oto w jednym ze swych wierszy opisuje, jak leży w wysokiej trawie, która łączy się nad jej głową, osłaniając ją delikatnie i czule jak trawa na grobie: „Milczenie opada na serce moje i ucisza ból wszelki, wyciągam ręce w długiej trawie i znów zapadam w sen, aby tam spoczywać, opuszczona przez miłość, zbożu ugodzonemu przez grad podobna”. W innym liryku pt. Panie, czy wolno mi przyjść przeczytamy: „Zawsze otaczały mnie puste serca, bezduszne oczy przestały mnie radować, Panie, czy wolno mi przyjść?” Śmiertelne piękno Elizabeth stało się źródłem inspiracji nie tylko dla Rossettiego, ale również dla jego brata. William Rossetti pisał:  „Na drugi czy trzeci dzień po śmierci Lizzie wyglądała bardziej uroczo niż za życia, a Dante nie mógł uwierzyć, że ona naprawdę nie żyje. Upierał się, że to tylko odrętwienie wywołane przez laudanum. Nalegał, żeby wezwano uprawnionego urzędnika, który  by o tym zdecydował – z jakim wynikiem, nie muszę mówić. Nad tą żałobą krążył duch prerafaelickiej estetyki, przekonującej osieroconego męża, że kobieta nieżyjąca od trzech dni jest piękniejsza niż za życia. Lecz nic nie może uczynić mniej bolesną sceny, w której Gabriel nalegał, aby wezwać doktora dla sprawdzenia, czy Lizzie nie jest jedynie w stanie odrętwienia”. William Rossetti, podobnie jak  jego  brat, widział w Elizabeth  współczesną Beatrycze i opisywał uczucie, jakie ogarnęło go, gdy stał nad ciałem szwagierki. Wpatrując się w nią, myślał, że biedaczka wygląda cudownie spokojnie, pięknie i wspominał nawet fragment z Życia nowego Dantego, który przetłumaczył prerafaelita: „Była w niej tak wielka pokora, że zdawała się mówić: jestem spokojna”.